Tak już od kwietnia tak sobie gadam, sama do siebie, albo, raczej jak baba do ekranu komputera w dzień, a czasami nocą. Stało się to pracą, nawykiem, uzależnieniem. Proszę wybrać co komu pasuje.
Tym co naprawdę mnie zajmuje to przekopywanie się przez historię mojej rodziny ze strony matki. Fascynujące historie, ciekawi ludzie, a ja mam strzępy informacji. Czasami tylko pamięć o tym , co mówiła babcia, a mówiła bardzo mało. Konfrontuję to z zapisami historycznymi. Szukam na mapach. Czytam zapiski i pamiętniki powstańców listopadowych i styczniowych. Przeglądam wspomnienia ciotki Reny i czytam między wierszami, a przede wszystkim uruchamiam wyobraźnię i snuję domniemania. Jestem jak detektyw na tropie zbrodni zapomnienia.
Im dalej w las , tym ciemniej.
Nuśka siedzi przy mnie i kwiczy:
- kwik, kwik…
- Co chcesz pytam? Byłaś przecież na dworze – kwik się nasila - chyba chce jeszcze…
Nata jak zwykle rano wlazła pod kołdrę i ani myśli wychodzić. Pewnie jak przyjdzie Marcin do pracy, wtedy raczy wyjść. Mnie to nie przeszkadza, a nawet przeciwnie.
Marcinek pracuje przy schodach. Zrobił trzy. Dzisiaj będą następne. Aby ukończyć piwnicę, czeka na materiały. Mam nadzieję, że do końca września się z tym upora.
A może dzisiaj napijemy się filiżankę kawy mocnej, aromatycznej, niekoniecznie z mlekiem…
Kawa z portugalskim kogucikiem i duńskimi krówkami |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz