sobota, 12 lipca 2014

Hooray! Hooray! It's a Holi-Holiday...

W końcu coś napiszę. Co prawda ten post powstał już wczoraj ale złośliwość rzeczy martwych nie pozwoliła mi na opublikowanie go, gdyż na samym końcu mojego pisania wszystko zniknęło, cały post diabli wzięli i tyle. A może zadziałało jedno z praw Murphiego, a może co innego, w każdym razie nieźle się zezłościłam i już z tej złości nic nie napisałam. Wakacje trwają na całego i na pogodę nie ma co narzekać, fakt dzisiaj akurat nie najlepsza ale cały tydzień było przepięknie. Upały w mieście nie są może czymś co wszyscy kochają ale my jak reszta mieszkańców Szczecina ruszyliśmy z Alą na Arkonkę. Pomimo tego, iż ostatnio dużo szumu wokół tego miejsca, to tak naprawdę jest to jedyne miejsce w mieście dla rodzin z maluchami. W każdym razie Alutek zachwycony bo bezkarnie może pluskać się w wodzie i na dodatek cała masa dzieci dookoła. Co prawda Alusia wymyśliła sobie swoją zabawę więc inne dzieci jej nie interesują, a zabawa polega na przelewaniu wody z wiaderka do pojemniczka, jak już są pełne to trzeba wylać, a od czasu do czasu polać wodą gumowe zabawki, które grzecznie stoją i uśmiechają się szeroko do Alusi. Zabawa przednia i to nie żaden blef! Zabawa jest tak fantastyczna, że Alusia zaczyna skupiać na sobie zainteresowanie pozostałych maluchów. Mamusiu ja chcę zobaczyć co ta dziewczynka robi! - nieśmiało podchodzi mała dziewczynka. Alusia nie reaguje dopóki mała nie chwyta za jej zabawki. No nie tego to już po prostu za wiele! Ja się tu bawię, a ty mi przeszkadzasz! No dobrze masz przelewaj tu wodę, tylko nie dotykaj! Następny pojawił się chłopiec, który z dziadkami wpadł tylko na chwilę i był kompletnie na zabawę w wodzie nie przygotowany. Ojej! A co ty tutaj masz?! Jakie fajne, ja sobie też poprzelewam! Piotrusiu ale babcia musi iść do pracy! Chłopiec ze zdziwieniem -Musi?, no tak my tylko tak na chwilę... No i co z tego babciu, co z tego, wnuczek chce się pobawić i tyle. Piotruś był typem dżentelmena- proszę, dziękuję, czy mogę?- nie pogadasz, bardzo kulturalny mały człowiek. Niestety zabawa trwała krotko bo babcia płakała, że Piotruś cały mokry i ta praca i dziadek, który chyba był po stronie wnuczka, no ale siła wyższa czyli praca wzięła górę. Po Piotrusiu przyleciał następny amant, który nie mógł się powstrzymać i chwycił Alutkowe gumowe zwierzaczki, ale coś go tknęło i mówi do mnie-Tylko nigdzie się nie ruszaj zaraz tutaj wrócę! I poleciał i faktycznie wrócił z konewką pod pachą. Konewka świetna rzecz, Alusia wzięła konewkę za krokodylka. No takie interesy to ja rozumiem. Nastał błogi spokój. Alusia z nowym kolegą, Przemkiem, tak miał na imię chłopiec, cierpliwie przelewali wodę i wylewali i tak w kółko. A ja z niedowierzaniem patrzyłam i nadziwić się nie mogłam, że z pozoru tak prozaiczna czynność nie wymagająca nie wiadomo jakich nadmuchiwanych ogromnych wielorybów wielkości niektórych tatusiów oraz innych wodotrysków może wciągnąć tak do głębi. Słońce świeciło, wiatr powiewał, dzieci zajęte, żyć nie umierać. Niestety spokój został zakłócony przez mały huragan, który przeleciał, chwycił zabawki i poleciał dalej, a za nim zdezorientowana mama, krzycząc aby oddał bo to nie jego. Huragan, Wiktor miał na imię i był z lekka mówiąc nieokrzesany. Wiktora nie interesowało, że zepsuł zabawę i w nosie miał mamy gadanie bo gumowe zabawki są jego i już. Alusia chyba nie wiedziała co się dzieje, Przemek lekko zdezorientowany ale nie na tyle aby stracić świeżość umysłu i nie chwycić za jedną z zabawek. No i rozpoczęła się regularna bitwa pomiędzy chłopcami, ani jeden ani drugi nie chciał odpuścić. Ja z Alą stałyśmy i patrzyłyśmy ze zdziwieniem, Alutek w pewnym momencie zaczął bić brawo... A Wiktor się drze, że to jego, na co ja już nie wytrzymałam i mówię-Nie Twoje tylko Ali! To są Ali zabawki! Chciałam dodać do jasnej cholery ale się w język ugryzłam bo obok były obydwie mamusie. Jedna przytaknęła i powiedziała - No właśnie!, Po czym chciała Wiktora wyciągnąć z wody, ale ten zaczął się drzeć na całe kąpielisko, że go noga boli! Druga z mamuś siedziała z boku i chyba była zadowolona, że ma święty spokój. Na szczęście Wiktor został zabrany z wody i wyprowadzony gdzieś nie wiadomo gdzie i bardzo dobrze. Spokój powrócił, lecz na krótko, bo pojawiła się mała Ania, która również miała ochotę na zabawę Alusi zabawkami. Alutek już był nieźle wkurzony i zaczął wymachiwać nerwowo rączkami krzycząc Nie!Nie!Nie! Popatrzyłam na moją córkę, na to wiaderko, na ten pojemniczek i na dwie uśmiechnięte gumowe zabawki do kąpieli i pomyślałam sobie -Ale o co właściwie chodzi? Prawda była zbyt brutalna. Niestety nie o urok mojej Alusi, tylko o dwie zakichane zabawki z Tesco za 9 złotych! Świat na głowie stanął doprawdy!!!
                                 Hooray, Hooray! It's a Holi - Holiday
                                 What a world of Fun for everyone, holi-holiday
                                 Hooray, Hooray! It's a Holi-Holiday
                                 Sing a summer song, skip along, holi-holiday
                                 it's a holi-holiday...

Brak komentarzy: