sobota, 26 października 2013

Niepoprawna optymistka

 Wreszcie sobota, wymarzony weekend, na który czekamy z niecierpliwością. Od soboty do soboty, od świąt do świąt, od wakacji do wakacji i tak to właśnie wygląda. Popychamy nieświadomie czas do przodu a on mija nieubłaganie, w pośpiechu, stresie i biegu. Gdzie czas na refleksję, na miłe poleniuchowanie, na nic nie robienie...? Pomyślałam sobie, a co mi tam przestaję się spieszyć i zaczynam się uśmiechać, do pani w sklepie, bo na mnie nakrzyczała, że ziemniaki w zły worek zapakowałam i nabrudziłam jej na ladzie a ona nie ma czasu ze szmatą latać, do pana, który z ironicznym uśmiechem na twarzy przygląda się jak próbuję porządnie zaparkować samochód, do dzieci w szkole, chociaż pyskują i zadają wkurzające pytania z niczym nie związane i do pani Stasi, która się wczoraj spóźniła bo jej się godziny pomyliły - uśmiecham się, bo uśmiech czyni cuda!
 Ty mamo zawsze byłaś niepoprawną optymistką. Śmiałam się , bo twój optymizm dość często nie pokrywał się z rzeczywistością. Lecz ty nie raz pokazałaś, że chcieć to móc, a siła tkwi w nas samych! Kupiłaś rozlatujący się dom, dosłownie ruina! Wszyscy chodzili i głowami kiwali z niedowierzaniem, a ty opowiadałaś jak wyglądać będą pokoje, a my staliśmy i widzieliśmy tylko zgliszcza i sklepisko. A ty mamo w 3 lata zbudowałaś San Francisco! Trzeba wierzyć, bo wiara czyni cuda!
 A co ty z tymi cudami dzisiaj?! Depresję masz czy co? Cudem jest to , że ja się w końcu odnalazłam w tej niebiańskiej społeczności. W końcu mogę trochę odpocząć i zastanowić się co dalej. Słuchaj, oni chcą żebym ja tutaj te tumany anioły czytać i pisać uczyła!! Matko Boska! To chyba za karę, że do kościoła nie chodziłam. Jejku, jakby człowiek wiedział, to by co niedzielę do kościoła latał, może wtedy awansowałby na managera lub prezentera, a tak znów trzeba swoje odpokutować...
 Wiesz mamuś, Alusia już śmiga, że ledwo nadążyć za nią można! Usiadłam sobie na chwilę w pokoju i nagle dziecka nie ma! Wołam, Ala gdzie jesteś! Lecę do kuchni, nie ma, do pokoju, nie ma, salon i też nic. Alutek poszedł sobie do łazienki, żeby pranie posortować. Majtki w jednej rączce, w drugiej skarpeta i już nic więcej dziecku do szczęścia nie potrzeba!
 Wiesz mamo, powiększa Wam się grono znajomych tam w Niebie, w czwartek zmarła babcia Sebastiana, a może jakiegoś heavenbooka załóżcie, tam na pewno jeszcze nikt tego nie opatentował i nie będzie upominał się o prawa autorskie.
 Mamuś, najpiękiejsza chwila to ta, gdy Ala się do mnie mocno przytula. Dobrze, że w życiu są i takie chwile...

Brak komentarzy: