środa, 8 stycznia 2014

Różowe auto i nietrzeźwi kierowcy

Nie wiem co się dzieje i o co właściwie chodzi?! Ostatnio co rusz słychać o pijanych kierowcach, ten wypił i zabił 5 osób, tamten wypił i zabił tylko (!) dwie osoby!!!! Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to się dzieje na przejściach dla pieszych lub chodnikach, czyli tam gdzie teoretycznie przechodzień powinien czuć się najbezpieczniej. A tu lipa jeśli chodzi o bezpieczeństwo, chyba powinniśmy zacząć fruwać żeby polskim kierowcom bez wyobraźni i najważniejszej części naszego ciała - mózg mam na myśli - nie przeszkadzać za bardzo na drodze! Tak sobie myślę, że chyba najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby łapy poucinać żeby nie miał czym kierownicy chwycić, a nie wprowadzać alkomaty w każdym samochodzie. Jak znam życie to dmuchać będzie ten co trzeźwy, a ten co po kilku głębszych stwierdzi, że dzisiaj nie będzie dmuchał bo i po co. Witki opadają na to wszystko i tyle... Jeśli jesteśmy już przy temacie samochodów, tak na marginesie oczywiście, to Alutek otrzymał w spadku po starszych koleżankach różowe autko. Autko nie jest takim zwykłym autkiem gdyż jest na bateryjki i jeździ, brzęczy, buczy i na dodatek tego wszystkiego gra!!!! Ach, cóż to za wymysł dzisiejszej techniki!-zachwyca się nasz Alutek. Autko świeci różnymi kolorami jak dyskotekowa kula i ku przerażeniu rodziców wydaje dźwięki zbliżone do tych co panują na potańcówkach. Niestety tylko niektórzy producenci myślą o rodzicielskich uszach i montują w zabawkach regulator głośności, niestety tylko niektórzy...Jak na złość Alusia samochodzikiem jest zachwycona i wydaje z siebie decybele podobne do tych samochodzikowych. Najwyraźniej nie chce być dziewczyna gorsza od auta, które tak superowo fajowo i odlotowo świeci i przygrywa. No cóż trzeba przeżyć i tą fascynację... Ale co ciekawsze to Alusia tak się wprawiła w raczkowaniu, że raczkuje do przodu, do tyłu i w bok, a przy okazji zrobi sobie jakąś ciekawą figurę z jedną nogą i ręką do góry, a co tam tak dla odmiany żeby nie było zbyt nudno. O guzach już nawet nie wspominam bo to zrobił się standard. Jeden guz zejdzie pojawia się drugi i tak na zmianę.
Na szczęście tutaj problem z samochodami nie istnieje, ale niestety sporo tutejszych rezydentów znalazło się właśnie dzięki takim nieodpowiedzialnym kierowcom, a właściwie pseudokierowcom, bo tak ich należy nazwać. Co prawda tłok tutaj panuje niesamowity jak na Marszałkowskiej, ale jest bezpiecznie co najwyżej jeden Anioł wpadnie na drugiego i skończy się niewielkimi siniakami. Czasami któryś zje za dużo czekolady i się do lotu poderwać nie może, więc się toczy jak taka biała puchata kula i ma ograniczony zasięg widzenia, ale wtedy to inni na niego uważają, bo takiego Anioła to widać z bardzo daleka. No cóż niby Bozia rozum człowiekowi dała, lecz albo co o niektórych zapomniała, albo co po niektórzy jeszcze nie zorientowali się jak tego rozumu używać. Najlepiej z domu nie wychodźcie, ale to też nie wiadomo, bo może jeszcze ktoś wam do domu samochodem wjedzie! Właściwie w tej sytuacji to wiem, że nic nie wiem...

Brak komentarzy: